A review by darkstar_pl
The Old Axolotl: Hardware Dreams by Jacek Dukaj

1.0

Sam koncept przeniesienia świadomości do maszyny lub innego ciała (klonu) jest mi znany z innych pozycji książkowych (chociażby Petera F. Hamiltona), jednakże tam jest to przedstawione tak, że wierzę, tutaj nie. Nie przekonało mnie takie powierzchowne mapowanie aktywności bioelektrycznej mózgu poprzez jakąś czapeczkę. Wyleciało mi z głowy w którym roku nastąpiła Zagłada, ale na początku świat wydawał mi się bardzo współczesny, a potem nagle nie wiadomo skąd na Ziemi znajduje się pełno mechów, w których żyją sobie świadomości bohaterów. W warstwie literackiej to chyba standardowy Dukaj - bardzo męczące były dla mnie fragmenty, w których Grześ "śni", poziom psychodelii przekracza moje normy, wielokrotnie zadawałem sobie pytanie co ja właściwie czytam i czy autor był pod wpływem jakichś substancji niedozwolonych kiedy to pisał. Nie lubię takich zabiegów i już.

Muszę też odnieść się do samego wydania i wielkiej akcji promocyjnej. Całość można sprowadzić do jednego terminu - marketing. W książce znajdują się grafiki - w innych ebookach także znajdziemy grafiki (ot, chociażby w książkach Jacka Komudy). Grafiki w "Starości aksolotla" są zupełnie nieczytelne na Kindlu, co jest porażką wydawcy, bo przecież książka ta nie istnieje w formie martwych drzew, więc przygotowując takiego ebooka wydawca zna na pewno ograniczenia czytników wynikające z technologii e-ink, jak również rozmiarów standardowego ekranu sześciocalowego. Grafiki przygotowane zostały w ciemnej kolorystyce, co sprawia, że na ekranie monochromatycznym zlewają się one w ciemnoszarą plamę, do tego zamiast umieścić je w pozycji horyzontalnej na osobnej stronie (tak żeby zajmowały pełny ekran), są one osadzone w tekście jak jakieś miniaturki - nieklikalne, niepowiększalne. Nie dość więc, że obrazki w ebooku nie są żadnym novum, to jeszcze zostały osadzone niepoprawnie.

Kolejna sprawa - przypisy. Hipertekst i inne buzzwordy. Czytając marketingowy bełkot Allegro spodziewałem się hiperłącz prowadzących poza książkę - na Wikipedię, na specjalnie przygotowane strony internetowe pod wykupionymi przez wydawcę domenami. Spodziewałem się książki, która wykracza poza ramy czytnika i sięga do świata, w którym żyje czytelnik. Spodziewałem się rewolucji czytelniczej, tego że pokazane zostanie mi czym może być ebook i dlaczego książka papierowa nigdy nie będzie mieć podobnej funkcjonalności (chyba że ktoś przeklepie adres URL z książki na komputer...). Zamiast tego dostałem przypisy wyjaśniające różne hasła. Takie same przypisy jak w dziesiątkach innych ebooków (wspominałem o Komudzie?) i książek papierowych.

Trailer przygotowany przez Platige Image jest dobry. Wszystko co robi Tomasz Bagiński jest dobre. Sam fakt istnienia traileru do książki też nie jest dla mnie nowością. Raczej szkoda pieniędzy na tę formę promocji powieści.

Jeżeli mamy do czynienia z jakąś rewolucją w przypadku tej książki, to na pewno jest to rewolucja cenowa.