A review by romysvx
Children of the Night: A Vampire Novel, by Dan Simmons

1.0

⭐️1,5/5

Jeszcze do niedawna zapewniałam, że przeczytam wszystko, co wyjdzie spod pióra Dana Simmonsa. Dosłownie wszystko - nawet erotyk czy zbeletryzowaną “Plebanię”. Cofam to! Okazuje się bowiem, że i pisarz, który stworzył ocierający się o arcydzieło gatunku “Hyperion” i niewiele mniej genialne “Terror” i “Abominację” odpowiedzialny jest za przerażająco mierną powieść, której poziom bardziej wskazuje na autorstwo Grahama Mastertona niż jednego z najwybitniejszych twórców ambitnej literatury rozrywkowej.

Co tu się stało? Jakim cudem ta książka wyszła poza szufladę? Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia. Jeszcze potrafiłabym zrozumieć gdyby “Dzieci Nocy” były jednym z pierwszych utworów Simmonsa - jednak nie! Ta książka ukazała się już po doskonałych “Hyperionach”, świetnej “Trupiej Otusze” i jeszcze lepszej “Letniej Nocy”. Zatem co w “Dzieciach Nocy” nie zagrało? Szybciej i krócej byłoby napisać co przyzwoicie wyszło, bo lista niedociągnięć i mankamentów jest kilometrowa. TL;DR: Wszystko nie zagrało - poza objaśniającym okoliczności powstania książki wstępem autora.
“Dzieci Nocy” miały ogromny potencjał - umiejscowienie akcji w Rumunii zaraz po upadku reżimu Nicolae Ceausescu, wplecenie w fabułę rumuńskiego folkloru i legend czy w końcu i skupienie historii wokół słynnych mitycznych wampirów i postaci samego Draculi. Z takich składników można było wysmażyć oryginalną, przerażającą i pasjonującą powieść grozy. Wyszła jednak wyjątkowo niestrawna papka. W fabule absurd goni absurd w tempie światła, królują sztampa i banały, poczynania i decyzje bohaterów oraz wydarzenia są tak nieprawdopodobne i pozbawione logiki, że od nieustannego przewracania oczami dostałam zakwasów gałek, a nieintencjonalny komizm zawarty w tej historii w ramach skutków ubocznych dostarczył mi porządnej dawki ćwiczeń mięśni brzucha. Powtórzę to jeszcze raz - nie mam pojęcia co tu się zadziało! W tej książce jest maksymalnie 5% Simmonsa. Przez wiekszą część powieść czyta się jak pisarskie wygłupy Mastertona, na parę rozdziałów wkradnie się będący akurat w słabej formie pisarskiej Robin Cook ze swoimi medycznymi rewelacjami, a w końcówce to i Indiana Jones i James Bond (pozbawiony swoich wypasionych zabawek) zawita! Jeden wielki festiwal głupotek i absurdów. Postaci też w nawet najmniejszym stopniu nie ratują tej książki - nijakie, płytkie, bezosobowe, sztampowe do bólu. Bliżej im wszystkim do kukieł niż ludzi z krwi i kości. Cechy charakteru? Nie stwierdzono! Główna bohaterka (podobno) jest jedną z najlepszych hematolożek w Stanach Zjednoczonych. Jeśli wszystkie lekarskie nadzieje medycyny w USA mogą poszczycić się podobnym ilorazem inteligencji i błyskotliwością, co bohaterka - nie chciałbym być leczona w amerykańskim szpitalu. Podziękuję, nie chcę się tak szybko żegnać z tym światem, chcę jeszcze pożyć.

I już na te wszystkie bzdurki jak Dracula ze swoim synem - kolejnym Damienem “antychrystem”, obecność na kartach książki Husseina i Hitlera czy Ceausescu będący na usługach Króla Wampirów można by w miarę przymknąć oko i potraktować “Dzieci Nocy” jako komedię, swego rodzaju literackie kuriozum, nader rozrywkowy przerywnik od poważniejszych lektur. Ot kolejna mierna gęsta od niedorzeczności powieść, nic nowego - ostatnimi czasy mamy takich istny zalew. Jednak Simmons, do czego zresztą już czytelników przyzwyczaił przy okazji poprzednich swoich dzieł (tylko z niezaprzeczalnie lepszym wykonaniem i skutkiem niż tu), postanowił sięgnąć do rzeczywistych wydarzeń z historii, sytuacji politycznej i społecznej kraju, który akurat jest “bazą” jego powieści i wpleść te elementy do fabuły. Dostajemy zatem książkę z serii “Amerykanin objaśnia Europejczykowi Europę”. “Dzieci Nocy” to encyklopedia szkodliwych stereotypów, uogólnień i przekłamań na temat Rumunii. Obraz tego kraju jak i jego mieszkańców wyłaniający się z tej powieści woła o pomstę do nieba. Rumunia Simmonsa to kraj obskurny, brudny, zacofany, a Rumuni przedstawieni są jako niewykształcone pozbawione kultury i ogłady podstępne kmiotki, których zawodem jest nielegalny handel sierotami. Kurtyna.

instagram | facebook