A review by bestbrocc
Ucieczka od bezradności by Tomasz Stawiszyński

slow-paced

1.5

Ogromny zawód.
Spodziewałam się długiego felietonu na temat żałoby i jej obecności lub braku w kulturze zachodniej. Miałam nadzieję na to, że autor najkrócej chociaż rozwinie wątek tego jak była ona obecna w rytuałach zbliżających społeczności, o czym wspominał przecież w tekście ze trzy razy. Zamiast tego po dwóch dobrych rozdziałach dostałam dawkę pseudoakademickiej nowomowy pod tytułem "kiedyś to były czasy, teraz już nie ma czasów". Od trzeciego rozdziału o historii psychiatrii to jest tylko jazda bez trzymanki w dół. Czwarty podejmuje się temaru sekt i kultów. Piąty jest o tym jacy jesteśmy agresywni i zmierzamy do samozagłady lub (spoiler!) dosłownie przelanej krwi niewinnej ofiary, której wątek nagminnie rozgrywał się w historii ludzkości, bo jesteśmy na to skazani jako gatunek. To oczywiście nie są teorie samego autora, który w ogóle ustanowił siebie zupą pomidorową całego tego dyskursu. Umyślnie został też dobrany styl i ton wypowiedzi: oprócz odwoływania się do argumentów z pięciu różnych stron konfliktów zupełnie bezpodstawnie używa skomplikowanych makaronizmów oraz układa zdania długie na tyle, że zanim zrozumiesz człowieku o co mu chodzi to doświadczysz tej żałoby, ale po sobie. To w połączeniu z semi-samoświadomym monologiem, wplecionym w treść ma dawać poczucie autorytetu autora i pozbawić potencjalnego krytyka argumentu, że książka nie została przemyślana zanim zaproponowano ją do wydania.

tl,dr
Żałuję, że nie poczytałam o autorze przed zakupem kopii. Niech chociaż jedną osobę ostrzeże zdanie z tylnej strony okładki: "OBOWIĄZKOWA LEKTURA DLA WSZYSTKICH, KTÓRYM NIE WYSTARCZAJĄ PROSTE ODPOWIEDZI NA TRUDNE PYTANIA"