A review by ladymczyta
Miłość szuka właściciela by Abby Jimenez

5.0

„Wyłowiłbym cię z tłumu, nawet jakby był tam milion osób.”

Czy zdarza się Wam myśleć o tym, że druga i kolejna część jakiejś serii jest zazwyczaj lepsza niż część pierwsza?
Pierwsza wprowadza w historię, poznajemy dzięki niej bohaterów i rozbudza nasze apetyty. Potem przychodzi kolejna część, bohaterowie drugoplanowi dochodzą do głosu i nagle odkrywamy, że ta historia bardziej do nas trafia. Do pierwszej mamy sentyment, ale ta druga skrada nasze serce.
Właśnie tak mam z „Miłość szuka właściciela”. „To tylko przyjaciel” mi się podobał, trochę się pośmiałam, trochę poirytowałam, ale finalnie byłam zadowolona. Tutaj jestem kupiona w stu procentach i aż nie chciałam kończyć tej historii.
Mijają dwa lata od śmierci Brandona i śmiało można powiedzieć, że Sloan umarła wtedy z nim. Kobieta przestała gotować, nie maluje, rzadko wychodzi z domu i zamiast żyć, po prostu egzystuje. Los stawia na jej drodze (i to dosłownie) uroczego psiaka, który troszeczkę wywróci jej codzienność do góry nogami. Sloan próbuje skontaktować się z właścicielem Tuckera, jednak ten milczy. Dlatego też nasza bohaterka idzie o krok dalej i informuje owego Jasona, że skoro takie ma podejście, to jego pies od dzisiaj jest jej własnością. Jason jednak ma dobre usprawiedliwienie na swoje milczenie, jest w Australii, gdzie pracuje i do Stanów wróci dopiero za parę tygodni. Nasza dwójka zaczyna wymieniać ze sobą wiadomości, które przerodzą się w rozmowy telefoniczne, a na końcu w spotkanie, które nie jest randką. Sloan pierwszy raz od dwóch lat czuje, że żyje i że może być szczęśliwa. Jason po raz pierwszy ma kogoś, kto zajmuje całą jego uwagę. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie to, że Jason jest znanym muzykiem, który zaraz wyrusza w trasę.
Kocham tę historię. Uwielbiam Jasona i Sloan i już za nimi tęsknię. „Miłość szuka właściciela” dała mi wszystko, czego oczekiwałam. Dobrze wykreowane postacie, zabawne sceny, uroczego pieska, Kristen i Josha w tle i wątek muzyczny, który uwielbiam.
„Miłość szuka właściciela” pod płaszczykiem dobrego humoru, pokazuje nam bohaterkę, która wciąż zmaga się ze stratą. Kobietę, która wciąż przechodzi żałobę i jednocześnie utknęła w przeszłości. Teraźniejszość jest męką, a przyszłość tylko obowiązkiem. Właśnie tak wyglądało funkcjonowanie Sloan.
Podczas lektury możemy zobaczyć, jaką drogę pokonuje nasza bohaterka. Kobieta nie tylko straciła narzeczonego, ale i w jakimś stopniu też siebie. Poznanie Jasona jest czymś, czego potrzebowała. Wraca do gotowania, myśli nad powrotem do malowania, wychodzi z przyjaciółmi i czuje się tak, jakby wszystko powoli się układało. Wtedy odkrywa, że jej potencjalny chłopak jest gwiazdą, którą, nawiasem mówiąc, uwielbia. I tu pojawia się problem. Jason wyjedzie w trasę i co dalej?
Abby Jimenez potrafi wykreować dobrą męską postać i Jason zdecydowanie nią jest. I chociaż bardzo polubiłam Sloan, tak Jason zdecydowanie jest moim faworytem. Czy zgadzałam się z decyzjami, które podejmował? I tak i nie. Według mnie mógł niektóre rzeczy rozegrać inaczej, nie krzywdząc przy tym siebie i Sloan, ale to tylko pokazuje, jak bardzo zależało mu na kobiecie. Był w stanie cierpieć, by ona była bezpieczna i miała normalne, spokojne życie. Jason dla Sloan to nie tylko chłopak, ale i przyjaciel i partner. Osoba, która ją dopingowała i wspierała w rozwijaniu pasji. Osoba, która dała jej drugie życie.
Kristen i Josh się tutaj również pojawiają i bardzo lubiłam sceny z nimi, powiedziałabym nawet, że w tej części Kristen była dla mnie o wiele lepsza niż w swojej książce.
Dużym plusem tej historii jest to, że nie jest ona wyidealizowana. Mamy pokazane życie podczas trasy koncertowej, muzyka, który ma chwilową blokadę twórczą i to, że jedna decyzja czasami potrafi pozbawić nas wolności.
W tej części epizod zalicza Adrian, który jest bohaterem trzeciej części, czyli „Życie jest zbyt krótkie”.