A review by ladymczyta
Her Soul for Revenge by Harley Laroux

4.0

Przed nami druga część trylogii „Souls”, koncentrująca się na historii Zane i Juniper. Przyznam, że przed lekturą myślałam, że to będzie kontynuacja części pierwszej z innymi bohaterami, a nie, że to powielenie tej historii, z tym że jest ona perspektywą Zane i Juniper.
Ale wiecie co?
Spodobało mi się. Zdecydowanie wolę tę wersję, niż to, co było w „Her soul to take”. Spora zasługa tu bohaterów, którzy według mnie są lepiej wykreowani.
Juniper jest dziewczyną, która uciekła z ceremonii, na której miała zostać sprezentowana Bogu. Od tego wydarzenia mija parę lat i nasza bohaterka powraca w rodzinne strony. Trudna przeszłość i pobyt w szpitalu psychiatrycznym sprawiły, że dziewczyna stała się kimś innym. Napędza ją chęć zemsty i jest gotowa zrobić wszystko, by to się ziściło. Wtedy pojawia się Zane, przyjaciel Leona, który od lat obserwował naszą bohaterkę. Demon by się do tego nie przyznał, ale miał słabość do Juniper i za punkt honoru obrał zdobycie jej duszy. Co wyniknie ze spotkania Juniper, która napędzana jest zemstą, z demonem, którego podnieca ból? Mroczna, pełna erotyzmu i przywiązania historia.
Czytając „Her soul for revenge”, wiemy, co się wydarzy, bo „Her soul to take” nam to opowiedziało, jednak mimo wszystko sądzę, że właśnie druga część jest lepsza. Juniper jest dziewczyną z pazurem, która nie da sobą pomiatać (no, chyba że w sypialni i to w ramach gry wstępnej z Zane) i która wie, czego chce. Jest człowiekiem zniszczonym, który tak naprawdę nie ma, po co i dla kogo żyć. Zane udowodni jej, że jest w błędzie i będzie starał się, na swój pokręcony sposób pokazać jej, że wszystko jest dopiero przed nią. Że to, co ją spotkało, jej nie definiuje i nie skazuje na życie w ukryciu.
Zane i Juniper to bardzo dynamiczny duet, który nie dość, że ma chemię, to dodatkowo uwaga: rozmawia ze sobą. To coś, co zdarza się rzadko w takich historiach, więc należy o tym wspomnieć. Dodatkowo są do siebie podobni i podobały mi się ich małe słowne potyczki. Między Rae a Juniper jest przepaść i aż ciężko mi uwierzyć, że obie bohaterki zostały stworzone przez tę samą osobę. Rae jako główna bohaterka była najsłabszym punktem swojej historii (Leon robił całą robotę), była irytująca i bezmyślna. A tutaj dostajemy bohaterkę, która wie, czego chce i dodatkowo ma świadomość, że jeden zły ruch i wszystko będzie zaprzepaszczone.
Bardzo podobało mi się to, jak przedstawiony został Zane. Bo nie ukrywajmy, ale był w dość trudnej sytuacji. Jego nowa ludzka „maskotka”, na której punkcie ma maluteńką obsesję, chce zabić jego najlepszego przyjaciela. I ma ku temu pełne prawo. Mimo to Zane potrafił nie opowiedzieć się po żadnej stronie i co więcej, starał się ten konflikt nieco ugasić.
„Her soul for revenge” wypada zdecydowanie lepiej, niż pierwsza część trylogii i nie ukrywam, że jestem ciekawa ostatniej już odsłony, która będzie historią Everly i Calluma.