A review by ladymczyta
Lato złamanych zasad by K.L. Walther

3.0

Przed nami historia dziewczyny, która po śmierci siostry odsuwa się od najbliższych. Trochę czasu zajmuje jej trwanie w stanie żałoby; półtora roku później wraz z rodzicami wybiera się na tradycyjny rodzinny zjazd, który teraz jest połączony ze ślubem jej kuzynki. Rodzinny spęd jest okazją do wskrzeszenia gry, w której siostra Meredith była mistrzynią. Dziewczyna bierze sobie to do serca i chce uczcić jej pamięć zwycięstwem. Po drodze będzie jednak parę wybojów, gdyż nasza bohaterka zawrze parę sojuszy, które delikatnie mówiąc, ze sobą kolidują.
„Lato złamanych zasad” jest reklamowane jako must have dla fanów Taylor Swift, bo twórczość piosenkarki była inspiracją do napisania tej książki, przez co znajdziemy w niej kilka smaczków.
Historia jest idealna na lato, więc właśnie teraz jest idealny moment, byście po nią sięgnęli. Całość mi się podobała, jednak czegoś mi brakowało. I było parę rzeczy, do których musiałam się przyczepić. Głównie raziło mnie to, że uczucie przedstawione w książce było przedstawione w sposób, jakby nasi bohaterowie znali się prawie sto lat, a ich znajomość trwała tydzień. I o ile jestem w stanie zrozumieć, że połączyło ich właśnie TO silne uczucie, tak wciąż nie jestem przekonana do tego w stu procentach.
Problematyczna była też dla mnie Meredith, której szczerze mówiąc, nie polubiłam. W jej postaci było coś, co mnie drażniło. Nie zrozumcie mnie źle, wiem, że straciła siostrę, która była też jej przyjaciółką. Że ta cała sytuacja jest dla niej trudna, jednak w tym wszystkim odnosiłam wrażenie, że Meredith koncentrowała się tylko na sobie. Nie myślała o tym, że jej rodzice stracili córkę, jej kuzynka najlepszą przyjaciółkę itd. Meredith zamknęła się w swojej bańce, do której nie dopuściła nikogo, jednocześnie nie dostrzegając, że śmierć Claire dotknęła także innych.
Podobało mi się z kolei to, jak została przedstawiona relacja rodzinna. To, jak bohaterowie byli ze sobą zżyci i jak ze sobą funkcjonowali.
Należy też wspomnieć o rodzinnej tradycji, czyli grze w Zabójcę, bo została opisana w taki sposób, że aż samemu chciałoby się w niej wziąć udział.
I chociaż Meredith mnie do siebie nie przekonała, tak polubiłam naszego tajemniczego Wita.
„Lato złamanych zasad” pokazuje nam, że czasem wystarczy jeden bodziec, który wzbudzi w nas coś, co myśleliśmy, że w nas już umarło.
Książkę czyta się bardzo szybko i dodatkowym urozmaiceniem jest szukanie wszystkich nawiązań do twórczości Taylor.