Scan barcode
A review by rafalreadersinitiative
The Annals of the Heechee by Frederik Pohl
3.0
Nieco rozczarowujące zakończenie serii, zwłaszcza w pierwszej, nazbyt rozwleczonej, pierwszej połowie. Po raz kolejny Pohl wprowadza postaci, obdarowuje je obszernym, rozpisanym na wiele stron dossier, by potem wykorzystać ich w marginalnych - choć z wyjątkami - wątkach, a w każdym bądź razie wątkach, które znajdują nazbyt szybkie, niewspółmierne do żmudnego ich rozwijania i, rzekłbym, wymagające od czytelnika, pewnej dozy naiwności, rozwiązania.
Druga połowa zdecydowanie lepsza. Autor konsekwentnie - co wynika z tego, jak prowadził wątki sztucznych a.k.a. "mechanicznych" inteligencji w tomach poprzednich - skupił się na nieco "matriksowym" rozwiązaniu opowieści, i przyznam, że przypadło mi to do gustu. Oczywiście, pozostawił masę furtek i niedopowiedzeń, co może trochę irytować, ale mi akurat absolutnie nie przeszkadzało.
Podsumowując: bardzo dobry cykl science-fiction. Pohl to zdecydowanie jeden z tych pisarzy, którzy musieli odcisnąć swoje piętno na autorach tego nurtu. Czuć u niego trendy, które na dobre zagościły się w fantastyce dopiero od końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia a które obecnie eksploatują autorzy tacy, jak Ian McDonald, czy (nawet bardziej) Charles Stross. Jeśli nieobca jest Wam twórczość tych dwóch panów, a Pohla jeszcze nie znacie, to czym prędzej powinniście nadrobić - jako i ja - zaległości.
Druga połowa zdecydowanie lepsza. Autor konsekwentnie - co wynika z tego, jak prowadził wątki sztucznych a.k.a. "mechanicznych" inteligencji w tomach poprzednich - skupił się na nieco "matriksowym" rozwiązaniu opowieści, i przyznam, że przypadło mi to do gustu. Oczywiście, pozostawił masę furtek i niedopowiedzeń, co może trochę irytować, ale mi akurat absolutnie nie przeszkadzało.
Podsumowując: bardzo dobry cykl science-fiction. Pohl to zdecydowanie jeden z tych pisarzy, którzy musieli odcisnąć swoje piętno na autorach tego nurtu. Czuć u niego trendy, które na dobre zagościły się w fantastyce dopiero od końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia a które obecnie eksploatują autorzy tacy, jak Ian McDonald, czy (nawet bardziej) Charles Stross. Jeśli nieobca jest Wam twórczość tych dwóch panów, a Pohla jeszcze nie znacie, to czym prędzej powinniście nadrobić - jako i ja - zaległości.